przez clay » 2012-09-27, 17:26
szimi napisał(a):Następna akcja: Jestem "za" aborcją-nie jestem mordercą.
Jestem pedałem-jestem normalny.
Kocham się z moim psem-to mu się tak podoba.
No i?
http://www.youtube.com/watch?v=rFhuGilu710 Tak naprawdę wszystkie manifestacje wyglądają tak.
szimi napisał(a):Ten kraj to większość katolicka, czy się to komuś podoba, czy nie.
Ten kraj to też większość osób praworęcznych. Ten kraj to większość osób potrafiących złożyć język w rurkę. I co z tego? Jaki to powinno mieć wpływ na cokolwiek?
szimi napisał(a):Zresztą temat wałkowany milion razy, komuniści wiary nie wyplenili to i innym się raczej nie uda.
A kto ci próbuje wyplenić wiarę? Ci ludzie, którzy afiszują się z bycia ateistą? Czy geje, afiszując się swoją seksualnością, próbują wyplenić heteroseksualizm? Czy hipotetyczna parada murzynów próbowałaby wyplenić białoskórych? To jest tak samo nieszkodliwe dla Kościoła, jak gdybym teraz szedł Marszałkowską i darł się, że lubię krówki.
szimi napisał(a):A takie akcje pokazują, że ci ludzie czują się zagrożeni, że wyginą. Jakoś Kościół akcji bilbordowych nie prowadzi i nie zginął jeszcze.
Gratuluję z rozszyfrowania motywacji każdego z tych ludzi. Brawo. A co do drugiego zdania, chyba nie chcesz zaczynać dyskusji, jakie akcje prowadzi i prowadził Kościół, bo zginiesz i przepadniesz. Tego się nie da w żaden sposób obronić.
szimi napisał(a):To trochę tak jak z homosiami-jedni nie chcą tego pokazywać i zdradzać z kim śpią, inni muszą (po co?) pokazać to w chorych paradach. Tu tak samo, jeden nie wierzy i nie musi nikomu tego pokazywać, a drugi jest jakiś dziwny i słaby, że całemu światu musi to wykrzyczeć.
No widzisz. Niektórzy ludzie czują potrzebę wykrzyczenia na całe gardło, że są homosiami, a inni nie. Ludzie są różni. Póki mamy taką namiastkę demokracji, jaką mamy, to niech se robią te swoje parady, demonstracje i manifestacje. Mają do tego takie same prawo, jak ty do Marszu Niepodległości czy Zlotu Miłośników Kaszanki.
A żeby nie było. Nie jestem ateistą. Uważam, że ja sam nie potrzebuję wiary i rytuałów, które mają mnie przybliżyć do hipotetycznego wyższego bytu. Nie odrzucam jednak wiary jako samej idei. Jeśli ktoś tego potrzebuje, jego sprawa. Ludzie mają na tyle rozumu, by samemu decydować o takich sprawach.
A jeśli za moją postawę hipotetyczny wyższy byt ześle moją hipotetyczną duszyczkę na wieczne potępienie, to ja nie chce mieć z tym bytem nic wspólnego.