przez Olszesky » 2011-09-07, 12:18
pracowac zaczalem na 3 roku studiow. studiowalem dziennie caly czas, ale 3 rok byl dosc luzny wiec postanowilem troche powiekszyc kieszonkowe, zeby miec na uzywki i hazard. pracowalem w kilku miejscach, opisze trzy
1. sklep obuwniczy. tak, bylem alem bundy. praca weekendowa, 20 godzin tygodniowo. kasa smieszna, bo jakies 7 stow wpadalo miesiecznie. na poczatku bylo ok, spoko ekipa (z kilkoma osobami do dzisiaj mam kontakt), sporo beki itd. potem zmienilo sie szefostwo. ludzie z IQ na poziomie stolca mowili mi kiedy moge jesc, kiedy isc do kibla itd. jednego dnia nie wytrzymalem i po prostu poszedlem do domu. bylo akurat po wyplacie, wiec za darmo robilem tylko 3 godziny, ale juz nie chcialo mi sie prosic o te kilkanascie zlotych. grunt to szacunek do siebie.
<dorabianie w norwegii na budowie>
2. praca w malej firmie zajmujacej sie ogrzewaniem. wytrzymalem miesiac. nie chce mi sie rozpisywac. srednia wieku w moim pokoju ok. 60 lat. nudy, smierdzace stare baby i wlasciciel z wieczna sraczka. masakra.
3. biblioteka. no tutaj posiedzialem dluzej bo prawie 2 lata xD krazy wiele stereotypow o pracy w bibliotece, ale zle nie bylo. pochlanialem hardkorowe ilosci ksiazek (czasem po dwie, trzy dziennie). zdazaly sie dni, gdzie przychodzilem na 10, zaczynalem czytac 10 po, a konczylem kiedy sprzataczka wkraczala o 18. kasa smieszna, bo nie duzo lepsza niz w obuwniczym. wspomnienia jednak dosc spoko, totalny luzik i zero spiny.
4. na piatym roku postanowilem cos zmienic. zatrudnilem sie w agencji interaktywnej. zaden ze mnie webmaster, ale na poczatku pelnilem role takiej zapchajdziury. wdrazanie tresci na stronach www, prowadzenie szkolen z obslugi systemu cms i inne glupoty typu robienie flashy. potem jednak prezes dostrzegl cos we mnie i zmienilem stanowisko na architekt informacji. nie opisujac bez sensu, napisze tylko, ze jestem specjalista (jasne...) od usability. dodatkowo prowadze firmowego bloga. praca mi sie bardzo podoba (mam zamiar zajmowac sie wlasnie tym, na studiach brylowalem na zajeciach temu zagadnieniu poswieconych), ekipa spoczko, kasiorka elegancka (aczkolwiek licze, ze z czasem jak bede mial wieksze doswiadczenie bedzie jeszcze lepiej). zyc nie umierac. do tego sporo czasu na forumowanie i sluchanie muzyki. ksiazek nie czytam bo jednak wole, zeby szef mnie nie zobaczyl jak siedze noga na noge i czytam ksiazke.
tak to wyglada. oczywiscie i tak nie lubie pracowac, wolalbym siedziec nonstop w domu, no ale uzywki i gry video kosztuja. kiedys moglem sobie wyjsc z roboty i miec to w du.pie, no ale od kiedy nie mieszkam juz ze starymi tylko z kobita no to trzeba znosic siano do domu.