O ile to nie żart względem rasowości zespołu Francuskiego (czyli Tricolores - czarni, brązowi i ciapaci) drużyny jak Francja czy Urugwaj z trudem mogą być nazwane czarnymi końmi, sam ciągle się dziwiłem, czemu tak lekceważy się Francuzów, albo nazywa mistrza Ameryki Południowej i półfinalistę zeszłych mistrzostw potencjalną niespodzianką. To zawsze jest Francja, do tej pory jej głównym wrogiem była atmosfera w drużynie. Ale Didier na takie coś nie pozwala, atmosfera jest świetna, potencjalny zapalnik - Nasriego - usunął, zespół jest zgrany i świetnie przygotowany.
Podstawą najpewniej będzie: Lloris - Sagna (Debuchy), Kościelny (Sakho), Varane, Evra - Cabaye - Valbuena, Matuidi, Pogba, Ribery - Benzema. Ewentualnie Deschamps może postawić na prawonożnego Debuchy`ego zamiast Evry. W odwodzie są chociażby Griezmann, Remy, który może zastąpić i Francka i Valbuenę, Sissoko, Giroud, z tyłu wspomnieni Debuchy i Sakho albo utalentowany Mangala. Czy w pomocy Grenier, młody ale ma potencjał.
Jedyne czego się obawiam to tego, że jeśli Francja i Niemcy wygrają swoje grupy to spotkają się w ćwierćfinale. Bo bardzo bym chciał by obie te drużyny wróciły z medalem. Ale trudno, aspirujących do podium jest masa
Czarnym koniem może być ktoś, na kogo nikt nie stawia, na przykład Bośnia, bo ma potencjał, ale ją pewnie właśnie Francja wytnie. Czy Japonia.